Złote Kowadło według Korony Gór Polski
Góry Złote
Sudety Wschodnie są bogate w przeróżne pasma górskie, dlatego wybraliśmy się tutaj na weekend i jak zwykle, nie planujemy niczego. Jedno jest pewne zdobędziemy 2 szczyty jednego dnia: Kowadło i Rudawiec. Tak też i Wam radzimy, jeśli zbieracie Koronę Gór Polski. Problem w tym, że Kowadło okazuje się być jednym z wyższych w Górach Złotych, ale nie najwyższym. O tym dowiedzieliśmy się później. Najwyższą górą jest Smrek 1127 m n.p.m.
Szlak zielony z Bielic na Kowadło
Podążamy jednak, by zdobyć Kowadło. Startujemy z miejscowości Bielice, gdzie faktycznie jest koniec świata. Bielice są najdalej na wschód wysuniętą osadą w Ziemi Kłodzkiej, położone w malowniczej Dolinie Białej Lądeckiej. To urokliwe miejsce nazywane jest Sudeckimi Bieszczadami.
Dojeżdżając do końca drogi zauważamy znak o terenie prywatnym i zakaz ruchu. Mały parking na kilka aut jest całkowicie pełny, ale niepokoi nas chyba bardziej obecność kamer. Zawracamy ok. 500 m w dół i parkujemy na zupełnie pustym terenie przy przystanku autobusowym. Myślę, że ta opcja jest bezpieczniejsza i przede wszystkim darmowa.
Bez przygód na szlaku się nie obędzie
Rozpoczynamy wycieczkę na Kowadło przechodząc obok kamer i leśniczówki. Spotykamy duży znak na drzewie, który jednoznacznie kieruje nas w lewo. Kroczymy szerokim szlakiem zielonym spokojnie pod górę. Stopniowo szlak ulega zwężeniu, ale nadal nie ma większych trudności. W pewnym momencie jednak ostro skręca pod górę do ciemnego świerkowego lasu. Tutaj nasza wewnętrzna nawigacja (lub ogólne zmęczenie) zawiodła i poszliśmy za wąską ścieżką wzdłuż zbocza zamiast ostro pod górę. Ścieżka się skończyła, ale postanowiliśmy nie zawracać i zaufać intuicji. Przedarliśmy się pod górę przez mroczny las niczym we Władcy Pierścieni i wyszliśmy przez krzaczki borówek na szczyt. Udało się. Kowadło zdobyte i nie będziemy wracać tą samą drogą 😀
Kowadło 989 m n.p.m.
W 45 minut doszliśmy na szczyt z parkingu przy przystanku autobusowym. Kowadło mierzy 989 m n.p.m. i jest naszym 16-tym szczytem zdobytym w Koronie Gór Polski. Na górze macie budkę z pieczątką, jeśli zbieracie, a tak poza tym jest bardzo miło ze względu na skałki gnejsowe, na których można się powygrzewać. Nie jest to szczyt typowo w lesie bez żadnych widoków, ale też nie zobaczycie tu nic spektakularnego. Za to możecie w zaciszu i pod osłoną drzew złapać mnóstwo witaminy D. Nam to się bardzo przydało i jesteśmy pozytywnie nastrojeni przed kolejnym wyzwaniem tego dnia – Rudawcem.
Wzdłuż granicy polsko-czeskiej
Schodzimy prawidłowym szlakiem żółto-zielonym wzdłuż granicy polsko-czeskiej. Tak jak przypuszczaliśmy po chwili szlak zielony skręca w prawo ostro w dół do ciemnego lasu. Schodzimy po konarach drzew wystających z powierzchni ściółki. Ta ścieżka miała być naszym wejściem, ale nie widzieliśmy zielonych oznaczeń wchodząc. Przynajmniej nie zmęczyliśmy się, bo tutaj czeka na Was dość mocne podejście.
Po około 30 minutach byliśmy już z powrotem na dole przy znaku na drzewie. Stąd prawdopodobnie ruszamy na Rudawiec w lewo, choć nie ma żadnej tabliczki. Zapraszamy na dalszą część jednodniowej wycieczki w góry, a poniżej macie traskę na mapie.
2 komentarze
Malwina
Dobry pomysł na dwa szczyty w jeden dzień!
Fajnie się to czyta. Pozdrawiam
Pingback: