4 Hale jednego dnia! Hala Boracza -> Hala Redykalna -> Hala Lipowska -> Hala Rysianka
Pierwszy wyjazd w góry nierozpoczynający się o godz. 12 wejściem na szlak. Kosmos! Wstaliśmy wcześniej i zebraliśmy się o ludzkiej porze tak, że do Żabnicy Skałka dotarliśmy ok. 10. Nie byliśmy pierwsi, rzecz jasna. Tam to trzeba parkować dość nisko by znaleźć miejsce, gdyż przy słynnym skrzyżowaniu, gdzie rozchodzą się szlaki już dawno wszystko pozajmowane. My zaparkowaliśmy niżej na kamienistym parkingu. Plan był taki, żeby tu wrócić, ale inną trasą.
Cel nr 1: Hala Boracza
Czarnym szlakiem rozpoczęliśmy swoją wędrówkę w tłumie. Nic dziwnego, skoro jest to idealna trasa dla rodzin z dziećmi. Godzinny spacer do schroniska na Hali Boraczej, a tam nagroda w postaci ogromnej jagodzianki. Mniam, mniam!
Szlak rozpoczynamy drogą asfaltową, później zbaczając na kamienistą ścieżkę prowadzi nas stromiej pod górę. Pod koniec tej godzinnej wędrówki przyjemny szlak skręca w prawo do lasu. My nie zauważyliśmy czarnego oznaczenia, dlatego poszliśmy prosto, gdzie zobaczyliśmy piękny widok na jesienny krajobraz górski z wtopioną chatką o spadzistym daszku.
Na prawo pod górę dochodzimy do schroniska PTTK na Hali Boraczej. Naszym oczom ukazał się tłum ludzi, którzy tak spędzają niedzielne przedpołudnie – lepiej tak niż w galerii handlowej. Ktoś rozpala ognisko, ktoś leży i łapie jesienne promienie słońca, ktoś właśnie przyjechał rowerem MTB, ktoś smakuje mega jagodzianki. Życie w górach jest takie sielskie. Później okazało się, że można tam dojechać samochodem od drugiej strony, ale to szczegół, ważne, że spędza się czas w naturze.
Cel nr 2: Hala Redykalna
Aby dotrzeć na Redykalny Wierch, a tym samym na Halę Redykalną trzeba zejść do drogowskazu (przy którym już byliśmy) i kierować się najpierw zielonym szlakiem na Halę Lipowską. W pewnym momencie będzie rozwidlenie, na prawo niebieski prowadzący do Rajczy, na lewo wąski szlak zielony. Sprawdzając szybko na mapie, poszliśmy zielonym, który ostatecznie mieliśmy zmienić na czarny na Halę Redykalną. Po około 15 minutach spaceru ukazał nam się czarny szlak stromo pod górę. Można iść od razu na Halę Lipowską prosto zielonym, który jest prostszy, ale my wybraliśmy zdobycie jeszcze jednego widoku z Hali. Półgodzinna trasa trochę nas zmęczyła, ale cały czas towarzyszył nam kolorowy, jesienny krajobraz.
Redykalny Wierch bardzo nas zaskoczył. Miło zaskoczył. Niesamowita panorama z Hali Redykalnej ze zmieniającymi się wciąż chmurami. Tutaj podziwialiśmy, jak pięknie niebo zmienia swój charakter, od łagodnych kolorów po złowrogie, ciemne kłęby. Tutaj też doświadczyliśmy ostatnich promyków słońca tego dnia. Leżenie na polanie przypominało trochę leżenie na Klimczoku. Fajnie było popatrzeć, jak inni męczą się wchodząc pod tą stromą górę z Rajczy.
Cel nr 3: Hala Lipowska
Droga na Halę Lipowską to już malowniczy spacer pośród panoram towarzyszących nam po prawej stronie. Idziemy szlakiem żółtym po drodze mijając kolejne hale: Halę Motykową, Halę Bieguńską. Rozpościerają nam się widoki na polsko-słowacki grzbiet od Pilska po Wielką Raczę, a za nim powinny być Tatry i Mała Fatra. Pogoda nas już nie rozpieszcza, dlatego panoramy są, jakie są.
Po ponad godzinie docieramy na Halę Lipowską i tu powinien być widok, który niestety nie jest zbyt wyraźny, ale liczy się droga, więc idziemy dalej do Schroniska PTTK na Hali Lipowskiej. Możemy tu odpocząć chwilę, ale przy schronisku jest mało miejsc siedzących i jakoś ciasno. Moja klaustrofobia nie pozwala mi tu zostać, choć to schronisko ma mega klimat, pyszne jedzonko i swoje rzemieślnicze piwo „Lipowska”, którego miałam kiedyś okazję skosztować. Wolę dziś jednak iść kawałek dalej i poczuć przestrzeń.
Cel nr 4: Hala Rysianka
Po 15 minutach spaceru w lesie docieramy do Schroniska PTTK na Hali Rysiance. Tutaj odpoczywamy, pijemy kawę z termosu (nasz górski rytuał) i zbieramy siły na powrót. Niesamowita polana rozciąga się na pustej przestrzeni z jednym drogowskazem, który mówi wszystko. Lubię Rysiankę, nocowałam tu kiedyś w budynku obok schroniska z grupą znajomych. Warunki bardzo dobre, oczywiście jak na schronisko, jedzenie również dobre i mają swoje rzemieślnicze piwo „Rysianka”. Warto spróbować i porównać z konkurencyjnym piwem na Lipowskiej 😉
Chwilę jeszcze odpoczywaliśmy na ławeczce z bali i obserwowaliśmy motolotnię. Fajnie jest móc patrzeć na ludzi z góry, ale to zdecydowanie nie sport dla mnie. Zaczęliśmy schodzić w kierunku zielonego szlaku i zobaczyliśmy pierwszy śnieg tej jesieni. Rysianka zawsze mnie czymś zaskoczy.
Tips 4 trip -> Hala Rysianka to przestrzeń, dlatego wieje tu zawsze, co obniża odczuwalną temperaturę. Czapki, szaliki, rękawiczki mile widziane.
Zielony w dół do Żabnicy Skałka pokazuje 1,5 h. Zdążymy przed zmrokiem. Na wprost piękna Romanka, po prawej panoramy Tatr w oddali, a my mijamy Halę Pawlusią.
Nie idziemy jednak pod górę, tylko w lewo w dół dość stromym zboczem. Szlak prowadzi kamienistą ścieżką mocno w dół aż dochodzimy do szerokiej szutrowej drogi. Wydaje się, że już niedaleko. Tutaj jednak gubimy oznaczenia szlaku. Idziemy w lewo wśród jesiennych drzew. Podziwiamy grę świateł, ciemniejące niebo i zastanawiamy się dokąd prowadzi nas ta droga. Na przekór znowu zakręca i idziemy w górę. Tak nie może być. Wracamy się do stromej ścieżki w dół zastawionej przez sprzęt budowlany i idziemy w niezłym błotku.
Tips 4 trip -> Bierzcie ze sobą zawsze czołówki nawet, jeśli planujecie krótką wędrówkę.
My to zawsze na koniec mamy przygody nie do przewidzenia. Zamiast 18 km zrobiliśmy prawie 23 km. Zamiast 1,5h zejście zajęło nam 2,5h. Trasę kończyliśmy podczas totalnej nocy. Zielonego szlaku nie znaleźliśmy już wcale, ale pocieszamy się tym, że inna para również zgubiła się przed nami. Pod koniec drogi idąc już asfaltem przed nami usłyszeliśmy krzyki radości, bo jakaś rodzinka znalazła w końcu swoje auto zaparkowane przy drodze. To był sygnał, że my też jesteśmy blisko! Fakt jest taki, że oznaczenia zielonego szlaku nie ma lub jest niewystarczające.