Beskidy,  GÓRY

Wielka Mała Rycerzowa

W pogodzie ostrzeżenia przed mgłami. W miastach pora melancholijna, nie nastraja do wychodzenia z domu. A my postanowiliśmy w tygodniu zrobić sobie wycieczkę w góry. A nuż będzie pięknie!

Beskid Żywiecki ostatnio u nas króluje (jak zawsze) to pociągniemy tę tradycję i zajedziemy do Soblówki. Parking przed klimatycznym drewnianym kościołem, niesamowita mgła, zimno, aż nie chce wyjść się z auta. Zbieramy się w sobie i rozpoczynamy swoją wędrówkę szlakiem niebieskim, połączonym z żółtym, w górę drogą asfaltową przez las. Już po chwili wzdychamy (jakby to nie było do przewidzenia…) nad widokami za swoimi plecami. Krocząc dalej dość długo po asfalcie przechodzimy w błoto i idziemy dalej pod górę. W pewnym momencie spotyka nas rozwidlenie szlaków, ponieważ postanowiliśmy, że idziemy niebieskim do Przełęczy Kotarz i poszliśmy prosto. Nie róbcie tego błędu! To zmyłka! Doszliśmy do łąki i żadnych oznaczeń. Powrót do niby rozwidlenia i pod górę za żółtym szlakiem. W pewnym momencie na drzewie pojawiły się oznaczenia niebieskie i żółte. Uff… uratowani.

Idąc dalej dość stromo pod górę zobaczyliśmy pięknie namalowane strzałki na pniu i podążyliśmy w prawo niebieskim. Był to dość dziwny szlak, chyba mało uczęszczany, ale ciekawy. Wąskie ścieżki wijące się wzdłuż zbocza, gdzieniegdzie przecinające je strumyki płynące z góry. Było dość ślisko, nogi nam grzęzły w błotku, ale na upalne dni szlak idealny, bo cały czas prowadzący w cieniu drzew.

Po około godzinie docieramy do Przełęczy Kotarz, gdzie podejmujemy decyzję o wspinaniu się pod górę szlakiem zielonym w stronę Hali Rycerzowej. Znowu dość stromy i błotnisty szlak, porozjeżdżany przez sprzęty do transportu drewna. Generalnie trasa byłaby malownicza, gdyby nie wszechobecny rozgardiasz panujący przy ścieżce: połamane drzewa, niektóre ścięte i nieuprzątnięte po wycince. Myślę, że ten szlak jest mocno zniszczony właśnie przez wycinkę drzew. Po lewej mijamy ledwie widoczne panoramy gór. Posadzone świerki są już na tyle wyrośnięte, że krajobraz nie jest widoczny. Gospodarka leśna tutaj nie do końca jest dobrze prowadzona. Piękne lasy bukowe są wycinane, a w zamian sadzone świerki. Zmiany w ekosystemie nie są nigdy dobrym pomysłem. Natura nie lubi takiej ingerencji. Powinniśmy uczyć się od Norwegów, jak żyć w środowisku i integrować się z przyrodą, a nie ingerować. Taki przykład niesamowitej syntezy mogłam doświadczyć w Norwegii, o czym więcej przeczytacie tutaj.

Szlak zielony łączy się z żółtym, który wcześniej opuściliśmy. Droga prowadzi w lesie jeszcze ok. 10 minut, po czym wychodzimy z ciemnego lasu, by naszym oczom ukazał się piękny szczyt Mała Rycerzowa 1207 m n.p.m. Żółty szlak znowu skręca w inną stronę do Bacówki PTTK na Rycerzowej, a my wdrapujemy się na górę. Po drodze mijamy chatkę pasterską i ciągle oglądając się za siebie robimy zdjęcia. Na zboczu jemy drugie śniadanko z towarzyszącym nam imponującym widokiem na Babią Górę i w oddali Tatry. Piękna pogoda, zero mgły jak na nizinach, idealna widoczność, mało ludzi i cała hala nasza. To jest to, co w Beskidzie Żywieckim najlepsze! Chwytaj moment i idź w góry!

Podążając dalej szlakiem czerwonym w kierunku Wielkiej Rycerzowej mijamy zalesienia i wychodzimy na kolejną polanę z widokiem na Bacówkę na Rycerzowej. Schodzimy w dół do Przełęczy Halnej, gdzie znajduje się znak z rozwidleniem szlaków. Na wprost mamy dalszy ciąg szlaku czerwonego na Wielką Rycerzową dokąd też zmierzamy. Nie wstępujemy tym razem do bacówki, gdyż listopadowe popołudnia szybko stają się wieczorami. Natomiast pamiętajcie, że ta bacówka jest znana z pysznych racuchów z jagodami i zachęcam do spróbowania, jeśli będziecie w okolicy. Podążając stromo pod górę obracamy się co rusz i zachwycamy sielskim krajobrazem z chatką w dole i górami w tle. Zobaczcie sami!

Geneza Hali Rycerzowej pochodzi z XV wieku, kiedy osiedlili się tam Wołosi – lud pochodzący z Półwyspu Bałkańskiego i to oni utworzyli polanę poprzez tzw. cyrhlenie, czyli wypalanie lasu na określonym obszarze, aby móc wypasać bydło. Zresztą tak powstało większość hal w Beskidzie Żywieckim. Jeśli będziecie mieć szczęście, spotkacie przy bacówce piękne stadko owiec z psem pasterskim.

15 minut i już jesteśmy na szczycie Wielkiej Rycerzowej 1226 m n.p.m. Szczyt znajduje się w lesie na granicy polsko-słowackiej i za bardzo nie ma co robić oprócz pamiątkowego zdjęcia.

Schodzimy więc w dół niebieskim szlakiem wzdłuż granicy do Przełęczy Przysłop. Trasa okazała się bardzo stroma, dlatego nie polecam jej dla dzieci. Naprawdę można zjechać w dół przy mniejszej uważności (koncentracji?) Wyczerpała nas ta stromizna, ale po ok. 20 minutach zbiegów dotarliśmy do rozwidlenia z żółtym szlakiem, który prowadzi z powrotem do bacówki. Nie tędy droga, więc poszliśmy niżej i wydawało się, że to już odbicie na nasz zielony do Soblówki. Ale nie, znów Rycerzowa gotowała nam psikusa. Uważajcie tutaj! Idźcie jeszcze niżej w stronę światła (tzn. wyjścia z lasu), a tam powita was mała polanka z ławkami, gdzie możecie odpocząć.

Odbijając w lewo na zielony kończy się nasza przygoda z górami w dniu dzisiejszym. Wchodzimy w las, robi się ciemno i mgliście, a po drodze wszechobecne błoto i rozjeżdżony szlak ciężkim sprzętem do wycinki drzew(?). Grr… Bardzo ta droga nam się dłużyła, może przez drogę asfaltową, może przez niższą temperaturę… Doszliśmy do samochodu, a tu nic się nie zmieniło, mgła jak mleko. I pomyśleć, że byliśmy niedawno ponad nią…

Na koniec podsumowanko naszej wycieczki Trasa z: Soblówka | mapa-turystyczna.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.