Piękna zima tej zimy w Beskidzie Małym – wypad na Czupel 933 m n.p.m.
Zimowa aura zachęca, żeby iść w góry. A może Czupel? Łatwy spacerek z Przełęczy Przegibek przez Magurkę Wilkowicką i zdobywamy drugi szczyt Korony Gór Polski. Plan prosty, ale realizacja w zimie już nie taka oczywista. Jeden z łatwiejszych i najkrótszych szlaków na Magurkę. W zimie jednak nic nie jest takie, jakie się wydaje.
Trzeba mieć na uwadze dojazd do przełęczy, który może być utrudniony przez oblodzenia. Po drodze również widzimy znak nakazujący założenie łańcuchów przeciwpoślizgowych. My poradziliśmy sobie bez, lecz pamiętajcie, że parking przy szlaku jest ograniczony i miejsca w słoneczne dni ubywają od wczesnego ranka. My dotarliśmy na start o 11 i już nie było wolnych miejsc. Także kto rano wstaje, ten ma dobre miejsce parkingowe, a nie martwi się, czy ręczny nie zamarznie;)
Niebieskim szlakiem wyruszyliśmy w górę. Super warunki, przetarta trasa i w godzinę możemy być w Schronisku na Magurce. Niebieski szlak łączy się z żółtym i czerwonym prowadząc na Magurkę Wilkowicką. Idealna wycieczka dla rodzin z dziećmi.
Na Magurkę (909 m n.p.m.) można wyjechać samochodem, dlatego tak dużo ludzi spotkaliśmy na miejscu. Jak później się okazało, droga prowadząca z Wilkowic z ulicy Harcerskiej jest dostępna legalnie dla osób korzystających jedynie z nart biegowych. Jest tam zakaz ruchu, ale można uzyskać czasowe pozwolenie od Straży Gminnej Wilkowice. Trzeba pamiętać, że dojazd na górę jest wymagający, dlatego posiadanie samochodu 4×4 jest przydatne, opcjonalnie łańcuchy na koła.
Parę lat temu powstał na Magurce budynek o nowoczesnym kształcie z zielonym dachem tzw. budynek sędziowski z wypożyczalnią nart biegowych właśnie. Równocześnie wytyczono 5 tras biegowych: 1,2 km; 2,5km; 2,5km bis; 3,3km; 3,75km. Wszystkie są pętlami, więc raj dla biegaczy narciarskich. Może kiedyś i ja spróbuję tego sportu…
Wracając do naszego celu wycieczki, zawsze wydaje mi się, że z Magurki na Czupel jest już niedaleko. Ta trasa jednak dość się dłuży. Idziemy na wprost cały czas niebieskim szlakiem. Najpierw wzdłuż ratrakowanych tras biegowych, później wąską ścieżką nieuczęszczaną zbytnio przez turystów i po 40 minutach jesteśmy na szczycie. Dość niepozorny szczyt, bo ukryty w drzewach, ale żółta tabliczka z napisem Czupel wybija się na tle białego puchu. Kawka u celu i droga powrotna tą samą trasą. Zdecydowanie wolimy pętle, ale tym razem warunki zimowe sprawiły, że zdobycie drugiego szczytu KGP było dla nas priorytetem. Mamy to, kontemplujemy zimę w górach na spokojnie i już myślimy o następnym wypadzie w góry tej pięknej zimy.
Jeden komentarz
Andrzej123
Kiedyś zdecydowałem się na próbę wjazdu na szczyt kamperem. Cóż, to nie był dobry pomysł, bo… rozładowały mi się akumulatory do kampera. Całe szczęście znajomi uratowali mój wóz. A co z dalszą przejażdżką? Wszedłem pieszo i – tak jak autorka – uważam, że to bardzo piękna okolica. Świetny wpis, pozdrawiam ciepło! 🙂